CORRECT LYRICS
Lyrics : Tratt
Forma jest igła, forma jest szafir, wracam na beton po żeton do maszyn
Rehab dosypał mi do skilla masy, tak się etapy wygrywa w beefach
Rap to u ciebie papier i tusz, u mnie zawsze krew i pergamin
Mój jest dziarany, mój tu ma luz, mój jest wrzucany capami na ściany
Tam gdzie kieta za gieta krech... i musisz szanować
To i tak dobra cena za szmelc jak musisz ładować
Gdzie metal ma brzęk albo brzdęk... zależy od chwili
A na metach nie ma już miejsc na szczepy Sativy
Nie ma drugiego lotu jak rap, nie znam go z twoich felietonów
To, że z telefonu słuchasz moich zdań nie jest rozmową, to nie to słowo
Lubię się wjebać na przód peletonu i stać: jeszcze was nie widać
Czuję że nie macie szans ale ja mam czas jak chce się wam rzygać
Latam najlepiej w lecie, to lata z mieszkań do fur
Ten hałas to etap w karierze, jak kiedyś seta i szlug
Ten hałas to lata wyrzeczeń, i zmiecie cię teraz na bruk
Jak fala po miejskiej ulewie, jak szmaragd w sklepie dla szmul
Ra ta ta ta ta ta ta ta ta Hanzo Hattori
Ra ta ta ta ta ta ta ta ta Laikike1
Ra ta ta ta ta ta ta ta ta dawaj idoli
Ra ta ta ta ta ta ta ta ta ta!
Mój ekosystem jest lekko w piździe bo weszły tu bandy prawiczków
Jedyne co w życiu wyruchaliście to marzenia własnych rodziców
Po bluncie klaunie masz zapaść a nie se wchodzisz do studia
Wyglądasz jakbyś pił tramal a stoi tu tylko połówka
Po koksie nie zmienia się twarz tak-tak twarz się zmienia po fecie
Nie ma po kwasach takich jazd-są tylko po taniej tablecie
Jak Oskar nawinął o Molly to serwer Google się zagrzał
I każdy niby na tony wpierdalał to na traphouse’ach
Jedyne co w siebie wrzucałeś to szczypior na kurwa kanapkach
Podobno jesteście tym co jecie i chyba u ciebie to prawda
Wypierdalać do szkoły, przeprosić panią za sprawdzian
I tam pootwierać se głowy matoły na skład abecadła
Nigdy nie byłem tu królem niczego, robię dla podwórek tracki
Jedyny dwór jaki mam i szanuję: ten co mnie wychował na takich
Robię bo potrzebę czuję, kładę kozak style jak Stan Lee
Masz ciężki kibel jak mnie skreśliłeś, pojutrze kupuję se twoje IP
Rehab dosypał mi do skilla masy, tak się etapy wygrywa w beefach
Rap to u ciebie papier i tusz, u mnie zawsze krew i pergamin
Mój jest dziarany, mój tu ma luz, mój jest wrzucany capami na ściany
Tam gdzie kieta za gieta krech... i musisz szanować
To i tak dobra cena za szmelc jak musisz ładować
Gdzie metal ma brzęk albo brzdęk... zależy od chwili
A na metach nie ma już miejsc na szczepy Sativy
Nie ma drugiego lotu jak rap, nie znam go z twoich felietonów
To, że z telefonu słuchasz moich zdań nie jest rozmową, to nie to słowo
Lubię się wjebać na przód peletonu i stać: jeszcze was nie widać
Czuję że nie macie szans ale ja mam czas jak chce się wam rzygać
Latam najlepiej w lecie, to lata z mieszkań do fur
Ten hałas to etap w karierze, jak kiedyś seta i szlug
Ten hałas to lata wyrzeczeń, i zmiecie cię teraz na bruk
Jak fala po miejskiej ulewie, jak szmaragd w sklepie dla szmul
Ra ta ta ta ta ta ta ta ta Hanzo Hattori
Ra ta ta ta ta ta ta ta ta Laikike1
Ra ta ta ta ta ta ta ta ta dawaj idoli
Ra ta ta ta ta ta ta ta ta ta!
Mój ekosystem jest lekko w piździe bo weszły tu bandy prawiczków
Jedyne co w życiu wyruchaliście to marzenia własnych rodziców
Po bluncie klaunie masz zapaść a nie se wchodzisz do studia
Wyglądasz jakbyś pił tramal a stoi tu tylko połówka
Po koksie nie zmienia się twarz tak-tak twarz się zmienia po fecie
Nie ma po kwasach takich jazd-są tylko po taniej tablecie
Jak Oskar nawinął o Molly to serwer Google się zagrzał
I każdy niby na tony wpierdalał to na traphouse’ach
Jedyne co w siebie wrzucałeś to szczypior na kurwa kanapkach
Podobno jesteście tym co jecie i chyba u ciebie to prawda
Wypierdalać do szkoły, przeprosić panią za sprawdzian
I tam pootwierać se głowy matoły na skład abecadła
Nigdy nie byłem tu królem niczego, robię dla podwórek tracki
Jedyny dwór jaki mam i szanuję: ten co mnie wychował na takich
Robię bo potrzebę czuję, kładę kozak style jak Stan Lee
Masz ciężki kibel jak mnie skreśliłeś, pojutrze kupuję se twoje IP
