CORRECT LYRICS

Lyrics : Nocny

Nocny 2-5-6, ja po najbie
Była średnia, w pierwszy nocny o dwunastej wsiadam
Razem ze mną czterech gnojków w starych trampkach
Bluzach niby Najka i upierdolonych twarzach
Wiesz, to trzynastoletnia patologia
Już po mordach widzę po twarzach jak muszą wyglądać ich rodzice
Brak przykładu w domach, ale skądś muszą mieć go
Gdy tak myślę, jeden z małolatów wyjmuje telefon
Jak chuj że swój, dłonią o podrapanych kostkach
Gra MP na czymś na co by nie było go stać
Oczami wyobraźni widzę jak tworzą mu na dłoniach
Rany, kiedy z kolegami walczy o łup
A kawałki które puścił, każdy track z gatunku tych
Co raperzy, co nie tworzą, walczą w klatkach
(Znasz to?) Pytasz co to ma do rzeczy
Lepiej sprawdź odpowiedzialność [?] eternii

Środowy wypad w miasto okazał się owocny
Choć do teraz myślę po chuj ruchowe schody w nocnym
Mówię "dobry" do kierowcy i siadam tuż za nim
Obok mnie typ kierownik, garniak, krawat i słuchawki
W ręku iPhone, sprawdza czy dziś dał mu Jones
Bo jeśli nie to jutro pewniе z pracy zwolnią go
W sumie nie wie po co dom, skoro mają w biurzе
Łóżko, prysznic i wyścig kto wysiedzi najdłużej
Rano wbije się w Vistulę, jednym okiem sprawdzi Bloomberg
Drugim okiem sekretarkę szefa co ma niezłą dupę
Czasem ma chwilę słabości i żałuje że przestał
Pchać nielegale w neta, może dziś by ktoś pamiętał
Teraz bardziej hossa bessa niż Heltah Skeltah
Bardziej Nike niż Najki i freestajle w przejściach
Siedzieliśmy obok siebie, niby nikt nikogo nie znał
Choć pamiętam przybijanie sobie piątek na koncertach

Laikike1, Zioło (Laikike1, Zioło)
Raz, joł
Pierwszą wiatę na wolno zmiata dwóch zawodników
Nie wiem kurwa czy więcej tam bluzg czy czasowników
Nikt nie wytknie im nigdy braku czegokolwiek
Bo chujowe skillsy robią z nich katów na portfel
Druga wiata - futura w ka-kapturze rock
i chuja mi rozkład
I luz, jeśli to podpisem podpis
Ale jeśli to jest wrzut, to ten wpis ma toy style
Trzecia wiata - goście po goudzie bez zeta
Tańczą na głowie typa który też nie miał
Robią freeze przy pałach, potem pisk po klamach
Idą błyszczeć jak Big L przy b-girls w bramach
Czwarta wiata - po walce z begów rozporkiem
DJ Beton łączy płyty szczochem ze swoim konkordem
Napierdala skrecze, gdybym był nim, to bym nie stał
Pierdolony wannabe, ziom, uważaj, bo się zesrasz
Jadę w moich Fly London i w płaszczu z filcu
Jak masz problem to podejdź i mnie kurwa zliczuj
Mam problem z twoim spawem na sznekach moich mistrzów
I właśnie z tobą jadę na tym bicie Zioła

Pijany sen na ławce przerwały pijane
Freestajle bez rymów gości w bocznej wiacie
Myślę "dobrze Maciek, czasem warto się powkurwiać
A w dodatku masz pewność, że nie zaśpisz na busa"
I wsiadam za typem który walczy ze schodami
Jest tak późno w nocy że mógłbym wracać rannym
Robię flashback myślami do ławki sprzed chwili
To dziwne jak zadziwić mogą własne rzygi
Gdybym wierzył w bóstwo, modliłbym się na pewno
Żeby tylko nie wybuchnąć na tych gniewnych przede mną
Słuchają czegoś co budzi konsternację
Tak głośno że słyszę to przez własną słuchawkę
Jeden się obraca, reszta prawie leży
Pewnie jeżdżą od dwunastej robiąc flaszki na pętli
Pyta o godzinę bo nie widzi zegarka
Ty sam dopisz jak duża jest szansa
Żebym rankiem obudził się z telefonem marki LG
W kieszeniach kurtki o odcieniu mocny błękit