CORRECT LYRICS

Lyrics : Etap

On nie miał za bardzo na ruchy, a w szkole, to tylko dzieciaki się śmiały
I nie rozumiał dlaczego to robią, bo chyba był jeszcze za mały
Miał ten sam plecak już z pięć lat, liczył pogardę na sobie
Jak korytarzem szedł korytarzem po szkole, a starsze banany podstawiały nogę
Z pierwszego piętra pluli na niego i sobie przybijali pionę
Patrzyli z góry na niego, wiadomo, bo zawsze samotny na dole
Weź dzieciak, nie możesz poddać się presji, bo oni to zwykłe gamonie
Co nie znają biedy, a popołudniami - obiadki przy rodzinnym stole
Wracał do domu i rzucał ten plecak, mama w pokoju codziennie z kimś innym
Jak taki ciężar czujemy na sobie, to ciężko nam pozostać silnym
Nie ma obiadu, bo nie ma hajsu, a nie ma hajsu, bo jest alkohol
Nie mamy czasem z kogo brać przykładu, jak nie ufamy dorosłym osobom
W nocy to nie spał ogólnie, bo tata wracał pijany
Jak komuś dzieje się krzywda, tego już nie słyszą ściany
Sąsiad coś słyszy, ale sobie myśli, że znowu patola w tym domu
Zamiast mu pomóc, bo dzieciak cierpi, lepiej nie mówić nikomu
I to pierwszy etap do tego, żeby jak dorośnie, był degeneratem
Bo jak nie ukradnie, to nikt nie pomoże, żeby mógł se zapłacić ratę
A ty to widziałeś i mu nie pomogłeś, najlepiej zamknij już japę
Bo najłatwiej udawać, że się nie widzi, zamiast wyciągnąć łapę

Jeden człowiek, jedna historia, jedna szansa na lepsze życie
Twoja historia, twoje życie, twoje wybory, twoje decyzje
Nie spierdol tego, bo czas ucieka, ziomek
Za dużo złego, to jest właściwy moment
Jeden człowiek, jedna historia, jedna szansa na lepsze życie
Twoja historia, twoje życie, twoje wybory, twoje decyzje
Nie spierdol tego, bo czas ucieka, ziomek
Za dużo złego, to jest właściwy moment