CORRECT LYRICS

Lyrics : Nawet gdy

I nawet gdy ci świat nie daje szans, ty nie poddawaj się, bo siła w nas
Ty wiesz brat (ty wiesz brat), ty wiesz brat (ty wiesz brat)
I chociaż zamiast zysków więcej strat, budujesz sam swój lot ile jest wart
To nasz czas (to nasz czas), to nasz czas (to nasz czas)
I nawet gdy ci świat nie daje szans, ty nie poddawaj się, bo siła w nas
Ty wiesz brat (ty wiesz brat), ty wiesz brat (ty wiesz brat)
I chociaż zamiast zysków więcej strat, budujesz sam swój lot ile jest wart
To nasz czas (to nasz czas), to nasz czas (to nasz czas)

W oknach zapalone światła, na blokach jak equalizer
Iskra w oczach, pod nimi garda, wojna, naprzeciw idę
Prawo dżungli to standard, siłę przebicia ma lider
Nie tylko mi czas pokazał, chuj z nimi, vide cul fide
Jak wilki poczują krew, zaraz się zlecą na pewno
Tak to już jest jak się zapomina - mori memento
Nie każdy ma gest, nie każdy pomożе dziś, wiem to
Family first, rodzina dla mnie rzeczą świętą jеst
Życie przygasza jak bongo, gdy nie złapiesz bucha
Tutaj na okrągło - afery, odwyk i pucha
Oby się wiodło, dlatego dziś na zimne dmucham
I wolę tak, ziom, bo nieważne, czy mróz, czy upał

I nawet gdy ci świat nie daje szans, ty nie poddawaj się, bo siła w nas
Ty wiesz brat (ty wiesz brat), ty wiesz brat (ty wiesz brat)
I chociaż zamiast zysków więcej strat, budujesz sam swój lot ile jest wart
To nasz czas (to nasz czas), to nasz czas (to nasz czas)
I nawet gdy ci świat nie daje szans, ty nie poddawaj się, bo siła w nas
Ty wiesz brat (ty wiesz brat), ty wiesz brat (ty wiesz brat)
I chociaż zamiast zysków więcej strat, budujesz sam swój lot ile jest wart
To nasz czas (to nasz czas), to nasz czas (to nasz czas)

Znam dobrze gorycz jak beztroską słodycz i chwilę, gdy ziomek mówi: ,,Będzie lepiej"
Wiem co to hotele i pełne portfele, jak nie mieć na szamę a piwo pod sklepem
Widziałem wiele, szara rzeczywistość powala jak cios na kolana
Kolejny raz, kolejna rana, już minął czas, kolejna zmiana
Przykładów wiele tu życie nam daje, dziesiątki wątków jak talia kart
Na własnej skórze się sam przekonałem kto był w porządku, a kto nie był wart
Nieważne jak zaczniesz, bo bywa różnie, ważne jak skończysz - meta, nie start
Goń swe marzenia, spełniaj się dzieciak, wypełnij pustkę i nie licz na fart
Bo nie jeden już tu zgasł i to nie raz zmarnowany talent, do dechy gaz
Chciał dobrze żyć, a co innego, czas pokazał co jest grane (co jest grane )
Jak wspomniałem wcześniej, może to moment na zmianę
Masz plan i działaj, chyba rozumiesz przekaz
Jak gdzieś się kiedyś spotkamy, powiesz, że dobre są zmiany
Kiedy upadasz i wstajesz, bo to się dzieje nie raz

Życie ściska za jaja, jakby kochało falset
Dopiero co złapałeś balast, nowe problemy jak kastet
Na ból egzystencji nie działa tramal, a tym bardziej twarde
Sam sobie hodujesz dramat, obyś miał dobrze gonić przynajmniej
Bo czas nie płynie wolniej, nawet jak mierzy go kartier
Chciałeś żyć spokojniej, a świat odpala streetfighter
I ciągle nowe fobie mają na muszce jak snajper cię
Od samobójczych na kacu, po te mniej normalne