CORRECT LYRICS

Lyrics : Z dachu wieżowca

Na ile bluz sprzedanych byś wycenił mój ból?
To czwarte lato, kiedy dziadka zabrał z tytoniu obłok
W zębach ci przyniosę każdą ze smoczych kul
Jak jesteś w stanie mi go zwrócić na czas paczki Marlboro
Czy w tej jednej rozmowie nie zabrakłoby słów?
I właśnie wtedy czy potrafiłbym się zdobyć na szczerość?
Proszę, powiedz ile samobójstwo ma prób
I która z nich kreśliła nazwę "ten ostatni papieros"?
Babcia nie da znów po sobie poznać, że tęskni
Choć twoje ciuchy ciągle wiszą w tym samym miejscu
Mama nieustannie pokazuje, że tęskni
A ja szukam oparcia dla nich w swoim ramieniu
I nie mogę nie dać rady...
Mieszkam w bloku na ostatnim...
Czy dlatego mnie ciekawi...
Co myślą samobójcy zanim runą na bruk?

Dziwne, że wieżowcе wołały nagłośniej
Gdy tylko warstwy kurzu dzieliły mnie od dna
Ja ciąglе muszę biec, by zagłuszyć je w głowie
I ani chwili dłużej nie mogłem tam zostać
Dziwne, że wieżowce wołały nagłośniej
Gdy tylko warstwy kurzu dzieliły mnie od dna
Ja ciągle muszę biec, by zagłuszyć je w głowie
I ani chwili dłużej nie mogłem tam zostać