CORRECTAR LA LETRA

Letra : Hart

(?)
(?)
(?) znów gubię
(?) więcej zająć miał długiem, to wrócę
Zrozumiesz, po co tyle w sobie wciąż tłumię
Po co w sercu trzymam się złudzeń
Próbuję tu od czegoś uciec na wskutek

Na mej drodze stoją myśli, wiem, że blokują mi bieg
Chmury gonią nieustannie, chyba że z nich biorę wdech
Czeka mnie niejedna zamieć, w jednej jestem po dziś dzień
Z biegiem czasu lepiej trawię to, co próbuje mnie zgnieść
Więc tu bronię się i bronię się, nie boję się jak Clyde
Łapię w dłonie to, co tonie, droga ciągnie się jak slajd
To, co drogie mam przy sobie, pójdę w ogień, wrzucam drive
To nie koniec, widząc płomień gubię żal
Tyle przeszkód, ile znamy dróg (dróg)
Nie tak łatwo jest się tu uwolnić
Kiedy deszcz rozbija się o bruk (bruk)
Coś mi mówi: "odrobinę zwolnij"
Kto na drodze będzie stał jak słup? (słup)
Kto z przekory nigdy nie ustąpi?
Wśród tysiąca jakże mylnych wróżb (wróżb)
I słów prawdy, weź się lepiej ocknij
Więc kiedy przyjdzie mrok
Nie zobaczysz już strachu, bo zapomniałem wczoraj, w drodze na samo dno
Sobie krzyczałem "ratuj", uśmiechając się pięknie, jak nieistotne zło
Więc nie pytaj, czy będę nadal pamiętał dobrze, mam w sobie tylko to
Co stworzyło mnie lepszym, gdy miałem stać się gorszy, odwracając swój los

Kiedyś wierzyłem w to, że prawdę zatrzyma zło
Że tym, co zadaje mi ból jest tylko przesuwne tło (co?)
Że nie usnę jeszcze kilka chwil, choćby nie wiem co (oho)
Że ludzie są jak sztylet i są o krok
Tak dzień i noc zmienia się w lata
Nie rozumiałem, gdy mówili mi: "to duża strata"
Ja po swojemu chciałem pokazać, że nie ma bata
Wszystkim na przekór w ratach, minęło trochę czasu i dziś wiem - to nie popłaca
Jak to w życiu, wszystko ma dwie strony jak moneta (co?)
Siedziałem w ukryciu po to, żeby złożyć jet pack
W chuj razy się sparzyłem i coś znowu poszło nie tak
To była tylko lekcja, żeby doceniać każdy gram powietrza
Jedni śpią, inni błądzą latami (ta)
Znam drogę tą i tą, w końcu wyjdę z otchłani
Poczekam na sąd, niech mnie sądzą wybrani
Którzy wiedzą, czym jest błąd i naprawiali go latami (więc)

Nie zobaczysz już strachu, bo zapomniałem wczoraj, w drodze na samo dno
Sobie krzyczałem "ratuj", uśmiechając się pięknie, jak nieistotne zło
Więc nie pytaj, czy będę nadal pamiętał dobrze, mam w sobie tylko to
Co stworzyło mnie lepszym, gdy miałem stać się gorszy, odwracając swój los
Nie zobaczysz już strachu, bo zapomniałem wczoraj, w drodze na samo dno
Sobie krzyczałem "ratuj", uśmiechając się pięknie, jak nieistotne zło
Więc nie pytaj, czy będę nadal pamiętał dobrze, mam w sobie tylko to
Co stworzyło mnie lepszym, gdy miałem stać się gorszy, odwracając swój los