CORRECT LYRICS

Lyrics : Dzieci Pełni

Senny jak Mara, duszą nas potrzeby, szukam tej energii, co ją w sobie miałem kiedyś
Ciepły jak mama, wieczór nam zawierzył, że to odbije się echem, jak stado nietoperzy
A wypchana kieszeń cieszy, lecz nie na tym nam zależy, jak nie było, to się brało w zeszyt lub mieli koledzy
Jak nie było, to się trzeba było cieszyć tym co leży, nikt nie pytał, ile się należy i komu należy

Często myślę o śmierci, ale nie chadzam na groby, zrozumiałem jak przerobić niebyt na dobrobyt
Ciągle szukam znaków, jakbyśmy grali w podchody, suko, nie przegrywam dni, no chyba, że na konsoli
Nie lubię kontroli i jak mówisz, co mam robić, mieliśmy tu dobić targu, ale to letarg nas dobił
Jedni chcą tu przeżyć (przeżyć!), inni chcą tu dożyć, a ja tęsknię za freestyle'm na siedzeniach starej Škody
Skurwysynu, poznałem uzdrawiające kody, więc te kłody, co rzucacie mi pod nogi, to nie szkodzi
Leci Logic na słuchawkach, ja ciągnę nogi jak zombie, omijając tych przechodniów, jak pachołki
Znów przyszło nam zwątpić, trochę obok jak off-beat, chodnik to dla mnie brodzik, w nim zatopiony po kostki
Chciałbym się budzić nowy, no a przy tym budzić podziw i z powrotem tak jak zwroty się położyć...
Grałem w chowanego z okiem opatrzności, chyba dlatego czuję się jak zbieg okoliczności
Stałem poza ego, pozbawiony wartości, nie ma nic bardziej przyziemnego, niż kawałek forsy

Wyciszony jak powiadomienia
Orzeźwiony jak mięta, niestabilny jak Jenga
Wypatruję gwiazd, co nazwy nie znam
Czekając na blask, co nas wypełniał

Dzieci Pełni, lunatyków trans, duchy i demony kuszą
Nie wypłoszą swoich skaz i traum, dziecko pełnię namierzy samo
Bo tu nikt Cię nie zapewnia, do dzikiego wschodu preria
Fantasmagoryczna ściema, nas tu nie ma
(Dzieci we mgle...)
Przechodzę przez bloki jak Godzilla
Z nową wizją, kurwa, jak Kojima, mijam jak godzina
Nic tak jak rodzina mnie nie trzyma na tych liniach
Nic tak nie zabija, jak utracona przyjaźń
Dostaliśmy więcej, niż mogliśmy zatrzymać, wysyłamy energię w całkiem inny wymiar
Nigdy więcej nie chcę już w normalnej pracy tyrać, takie buty, ale nigdy na czerwony dywan
Mijam tak jak chwila, nie lubię kontroli, więc się, kurwa, nie pochylam jak kursywa
Zbyt długo czekałem na ten los, co będzie sprzyjał, zbyt długo patrzałem w oczy zmęczone jak T.Love, bywa
Zawinięci w koce jak tortilla, brak pociągu do życia, sorry, taki mamy klimat
Poraniony przez doły, uzbrojony jak Iran, połączyłem żywioły w sobie jak gwiazda Dawida, chyba
Obronny mechanizm mi zabiera tlen, potrzebny mechanik na zepsutą krew
Wciąż zmieniamy plany, jeśli biorą w łeb, ramy nie są granicami; nabrani jak wdech

Rzu-rzu-rzucam cień jak latarnia, co przyciąga setki ciem
Tłumię lęk, co przyciąga do mnie refleksje, jak deszcz
Nauczeni na błędach, nie na lekcjach
Tak lekko jak bletka, oświetlam osiedla, jak pełnia

Dzieci Pełni, lunatyków trans, duchy i demony kuszą
Nie wypłoszą swoich skaz i traum, dziecko pełnię namierzy samo
Bo tu nikt Cię nie zapewnia, do dzikiego wschodu preria
Fantasmagoryczna ściema, nas tu nie ma
(Dzieci we mgle...)