CORRECT LYRICS

Lyrics : Lecytyna

Idę do sklepu
Brak bułek i żarcia
Hipermarket …
Bocian versus ta jebana Żabka
Wbijam się jak po swoje
Od tej baby co zza lady wciąż zalatuje toitoi em
Mimo to krok za krokiem but po sklepie toczę
Znów baba nie ma wydać
– Suko, oddasz mi te grosze?
Biorę siatkę jakbym miał na nazwisko Burek
Potem 40% i też możesz być żulem

Kielich w górę
Jeszcze raz za wszystkie dobre chwile
Jeśli nie pije to palę
A jak palę to piję
Pieprzone perpetuum mobile tak co dnia
Niczym wypalona dziura od haszu na spodniach
Mijam blok swój co drugi hardcorowy koksu
Powybijane zęby i wciąż zero wniosków
Czuję się pewnie nie zależnie od bodźców
Ty wystarczy, że mnie znasz jako typa od beatbox-ów
Jeden mach ten ostatni wchodzę do klatki
Schody parter jebie żulem jak w programie wybacz mi
Dwa klucze dwa zamki z zakupami wbijam
Jak bym pod nogami trzymał latający dywan
Mówiąc potocznie pływam
Nie widzisz, że zapominam?
Mój mózg ma pseudonim w rodzinie lecytyna
W głowie bilard, jeśli kojarzysz ten efekt
To znasz moje wkurwienie, bo zapomniałem bletek