CORRECTAR LA LETRA

Letra : Pyrex

Ej... Ej... Ej... Poczekaj... Poczekaj
Kiedy rozkładam swój teleskop... Na dachu...
Tyle istnień... Na wyciągnięcie noża... Tak blisko...
Pyrex...!

Powierzchowność to tylko fragment sumy, maska
Pod naskórkiem ciemność
Po ponurej stronie życia z larwy transformacja
Trzeźwy nie dotykaj tego
Farba drukarska, czarniejsza niż czerń
Zapisuje dziś doczesność, amen
Jego duszy atrament
Przelewa się na ciebie, toniesz pod tym ciężarem
Wkrada się przez okna, zagląda w cudze życie
W lunecie ciała krążą przed nim po orbicie
Patrzy na bezbronne, senne osiedle
Już nie tak niedostępne, zimne i obojętne
Wygląda jak robota sekty, psy gubią trop, od lat zwodzi śledczych
Nie podnosi głosu, podnosi nogę, pogarda, rzeźnik w mięsnym
Palnik, acetylen i dobry gry plan, przechodzi do rzeczy, nie zwleka
Już jako dziecko nie bał się krwi, to tylko sok z drugiego człowieka
Lęk gra na kręgosłupie, jak na wiolonczeli strunie
Dekorator wnętrzności, mroku maruder
Ciało ćwiartuje, wrzuca do zsypu
Innym razem ran de vous w małym bagażniku