CORRECT LYRICS

Lyrics : Serengeti

Lew nie ucieka, Serengeti
Bronię swego miejsca, stworzę raj dla mych dzieci
Im zostawię na start plus inwestycje wszystkie
W chaty muszę muszę włożyć i to zanim kres przyjdzie
Bo nigdy niewiadomo, w tym państwie jest przewrotne życie
Jak leżałem, zamiast pomóc, to kopały świnie
Mimo tego dalej wierzę w tą wymarzoną przyszłość
Kłopotami hartowaną, schodami, jak nie windą
Wejdę wyżej, chcę bliżej mieć już to pod ręką
Z połamaną szczęką się obudzisz, będzie terror
Jak wszystko mi zabiorą, zwycięzca nie odpuszcza
Tak tłumaczę każdemu, kto ze mną tu chce ugrać
Coś dla siebie w końcu, odnaleźć oazę
Do tego długa droga, długi spłacić najpierw radzę
Kalejdoskop zdarzeń, radiowozy na sygnale
Z drugiej strony hajs w skarpecie i nagrywam dalej

Nielegalne życie, bo innego nie znam
Żeby wejść w ten legal, trzeba było dragi sprzedać
Legalne życie, taką widzę przyszłość
Bo nie chcę, żeby syn poszedł w moje ślady, wszystko
Nielegalne życie, bo innego nie znam
Żeby wejść w ten legal, trzeba było dragi sprzedać
Legalne życie, taką widzę przyszłość
Bo nie chcę, żeby syn poszedł w moje ślady, wszystko

Gracze się zmieniają, gra wciąż taka sama
Popyt napędza podaż, rosną oczekiwania
Mówią: "Małą łyżką aż do głównego dania"
Ja wolę wielką chochlą grubo nabierać z gara
To miejska sawanna, tu trzeba być obrotnym
By nie paść ofiarą w łańcuchu pokarmowym
Zawsze bądź gotowy na otwarty atak
Miej oczy w koło głowy, hiena czai się w krzakach
Stado ma przywódcę, lecz do pewnego czasu
Chcesz wybić się w hierarchii, musisz pokazać pazur
Charyzma to atut, skromności nigdy mało
Lepiej se nie wkręcaj, że jesteś jak El Chapo
W życiu różnie bywa, byś nie został na kresce
Nie dziel na niedźwiedziu tylko kiedy masz na ręce
Może i do ciebie uśmiechnie się karta
Czego tobie życzę? To po prostu farta

Nielegalne życie, bo innego nie znam
Żeby wejść w ten legal, trzeba było dragi sprzedać
Legalne życie, taką widzę przyszłość
Bo nie chcę, żeby syn poszedł w moje ślady, wszystko
Nielegalne życie, bo innego nie znam
Żeby wejść w ten legal, trzeba było dragi sprzedać
Legalne życie, taką widzę przyszłość
Bo nie chcę, żeby syn poszedł w moje ślady, wszystko

Tu każdy dzień to walka o życie
Wyjdź tylko na ulicę, na tej betonowej płycie
Możesz zobaczyć niejedno, przez to zabijam ciszę
Garstki się nie liczą, nadstawię drugi policzek
Serengeti, krąg zamknięty, wszystko pod ochroną
Wataha na łowy, chcę mieć wszystko pod ochroną
Kilka sińców i ran ciętych, sam je posypałem solą
Popełnione błędy dzisiaj już mnie tak nie bolą
Nie ma zła, to nie ma dobra, cisza zapowiada burzę
Małe problemy dla jednych, dla drugich to są te duże
Zostać dzisiaj w domu, czy nocą na łowy wyjść w kapturze
Na gorący tutaj klimat, jak w tropiku
Paczki w bloku na dziesiątym, trzy numery do prawników
Serengeti, zakaz wstępu tutaj jest dla dziwnych typów
Instynkt mamy we krwi, walczymy o swoje, byku

Nielegalne życie, bo innego nie znam
Żeby wejść w ten legal, trzeba było dragi sprzedać
Legalne życie, taką widzę przyszłość
Bo nie chcę, żeby syn poszedł w moje ślady, wszystko
Nielegalne życie, bo innego nie znam
Żeby wejść w ten legal, trzeba było dragi sprzedać
Legalne życie, taką widzę przyszłość
Bo nie chcę, żeby syn poszedł w moje ślady, wszystko

Dobry człowiek, choć w złej roli, nic ich nie łączyło
Kiedyś, aby być kimś, tym kimś trza być było
Tego świata i tych ludzi, dość wszystkiego bez kitu
Szlakiem narkotykowych przemytów
Nie chcę twego przebaczenia, tylko dla siebie szukam
Jedne drzwi zamykam, do następnych pukam
U mnie słowo pilne to nie jutro, czy pojutrze
Gra na nerwach, pysk się śmieje, czasem nosa utrze
Błędem jest go nie docenić, manierów [?]
Lewą tobie wali kieszeń, prawą po plecach klepie
A jak będziesz zbiegiem, szukany na zrywce
Masz na kogo liczyć, znajdziesz mnie po ksywce
Marzyłeś o śmierci, a tu nowe życie, szansa
Umiem dodać, umiem mnożyć, kocurem w finansach
Może był objawem, niepowodzeń przyczyny
Bóg karze za grzechy, a sąd tu za winy
Serengeti